wtorek, 12 lipca 2016

zmiany

oj zadziało się w ostatnim czasie, zadziało...

Tak w skrócie:
Mama wróciła do pracy, jak można nazwać to powrotem, bo co chwila jestem na zwolnieniu. Już miałam nieprzyjemności z tego powodu, ale to ich problem, ja mam prawo. Pracuję teoretycznie do 15:00, bo karmię, ale to tylko teoretycznie :( Ogólnie nie jest źle.
Kubulek zaczął mówić, gaduła z niego niesamowity. No i co najważniejsze nauczył się wołać na nocnik. Jestem z niego niesamowicie dumna. Z dnia na dzień, sam zaczął sygnalizować potrzeby i od tej pory bardzo rzadko zdarza się, że nie zdąża na nocnik. Rozwija się w niesamowitym tempie. W przedszkolu Ciocie go chwalą, że pomocny, kochany. Niestety jeszcze nie nauczył się bawić z dziećmi. Jest mi bardzo przykro, jak widzę go gdzieś obok swoich bawiących się kolegów i koleżanek. Mam nadzieję, że się to zmieni w najbliższym czasie.
Antoś przechodzi samego siebie i broi coraz bardziej z niemniej rozbrajającym uśmiechem. Zaczyna mówić pojedyncze słowa np. traktor, dzik siusiu, czapka. Moje słoneczko kochane rozkokosiło się w żłobku. Przede wszystkim zaczął jeść, co dla mnie jest najważniejsze. Poza tym zaczyna już broić, ucieka Ciociom do Kubusia do sali. Mają przesuwane drzwi :) Podobno wychyla się, szuka Kubulka, uśmiecha się i mu macha :) Sprawdza, czy jest. Poza tym jest kochany i jak tylko znajdzie jakiś smoczek, to zaraz szuka właściciela i oddaje mu zgubę. Jak tylko kogoś potrąci lub popchnie przez przypadek, to podobno zaraz go przytula i robi " cacy ". Tak są uczeni robić w domu i Antoś pamięta o tym też w żłobku. Na szczęście już się trochę oswoił i Ciocie nie muszą go nosić i nawet nie chodzi przy nodze. Bawi się już sam :)
Niestety obydwoje bardzo płaczą jak ich zostawiam i jak ich odbieram też :( Chociaż jest nadzieja, bo dziś ani rano ani po południu nie płakali. No ale chodzą już drugi tydzień bez przerwy, więc może się wreszcie przyzwyczają.
Niestety choroby łapią błyskawicznie i jak tydzień lub półtora są w przedszkolu, to drugie tyle w domu. Mam nadzieję, że niedługo się uodpornią i będzie dobrze. Szkoda mi tych moich smyków, w końcu ile można brać tych leków. Na szczęście nie mamy z tym problemów z podawaniem im leków.

Mam teraz mało czasu, a i teraz muszę już zmykać. Wiedziałam, ze będzie mi ciężko, ale nie wiedziałam, że aż tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz