środa, 4 maja 2016

Oddałam dzieci...do przedszkola

Dziś po dwumiesięcznej przerwie moje zuchy poszły do przedszkola po raz drugi. Miejmy nadzieję, że trochę pochodzą, bo 17 maja ja do pracy muszę ruszyć. Kubuś biedny powymiotował mi się dziś w szatni. Płakały strasznie, aż serce mi pękało, ale musiałam ich zostawić. Muszą się przyzwyczaić. Teraz niestety takie beznadziejne czasy, że obydwoje rodziców pracować musi, żeby godnie żyć i utrzymać rodzinę. A i tak starcza od pierwszego do pierwszego, a i często wspomagają nas moi rodzice. Nie wiem, co byśmy bez nich zrobili.
Kubulek już dużo mówi, właściwie buzia mu się nie zamyka. Kochany nasz Bubuś :) Jak o sobie mówi. Najfajniej wychodzi mu:
Pif paf i kaczka leży - Pif Paf i psiapsiapś bak
Tosiu psota i zbój - Tosio psupfo zbój
Niebo - bibo
i wiele innych słów, które może kiedyś uda mi się napisać :)
Ja natomiast zamiast wziąć się za sprzątanie, siedzę i piję prawdziwą rozpuszczalną kawkę z mleczkiem. Pierwszą od urodzenia Antosia. Odbieram ich o 12:00 dziś, więc mogłam sobie na nią pozwolić, bo trzy godziny miną zanim Tosiu dostanie swoje mesio z "cycy". Chociaż już wysiedzieć nie mogę i chętnie już o 10:00 bym po nich pojechała. Muszę być dzielna, a przynajmniej tak sobie wmawiać.
Modlę się teraz tylko, żeby już nie chorowały jak ostatnio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz