wtorek, 15 listopada 2016

Dużo ...

... się wydarzyło. Chłopcy rosną jak na drożdżach. Niestety choróbska ich nie opuszczają i tak w standardzie mamy od 2 do 5 dni w przedszkolu i tydzień dwa tygodnie w domu. Mieliśmy "babcię Grażynkę", którą chłopcy bardzo polubili, niestety dla nas znalazła pracę i szukamy nowej "babci". Chłopaki rozwijają si w ogromnym tempie i dużo uczą w przedszkolu nowych rzeczy. Gdyby nie to, to był już moment załamania, kiedy to chciałam ich zabrać i gotowa byłam zapłacić opiekunce za opiekę nad nimi. Straciłam już nadzieję, że kiedykolwiek moje dzieci będą zdrowe chociaż przez tydzień, nie wiemy co to jest nie mieć kataru, który nie opuszcza chłopaków w ogóle. Bardzo mi ich szkoda, ile to można znieść. Przy nich i ja jestem wiecznie chora. Jeszcze chyba nigdy ( przynajmniej nie pamiętam ), nie byłam tyle razy chora w ciągu tak krótkiego czasu. Moim zdaniem matki małych dzieci nie powinny chorować ;)
Przez te choróbska niestety nie było nam dane uczestniczyć w pierwszym dla nas dniu mamy i taty, pierwszych zdjęciach w przedszkolu itp. Mimo wszystko moje dzieci są bardzo dzielne  i z wielką chęcią przyjmują codziennie litry syropów, aerozoli do gardła, nosa itp. Mam nadzieję, że jak mówi mi wiele osób,to minie. Pytanie tylko kiedy ???
Dosyć o choróbskach. Teraz trochę o dzieciątkach mych najukochańszych.
Kubuś, bardzo wrażliwy chłopiec, najspokojniejsze dziecko w całym przedszkolu ( tak twierdzą ciocie ), bardzo pomocny i kochany. Ładnie już mówi i co najważniejsze pieluchy już dawno odeszły w zapomnienie. Kocha autka ( etap Zygzaka McQuina ), maszyny budowlane ( jego marzeniem jest koparka z Boba Budowniczego ), lawety, auta holownicze itp. Ogólnie jest bardzo kochany i pokrzywdzony, bo większość mojej uwagi zajmuje moje drugie dzieciątko.
Antek, bo o nim mowa, to " żywe srebro", przeciwieństwo Kubisia. Bardzo kontaktowy, żywiołowy i straszny rozrabiaka, " diabełek wcielony". Ale jego uśmiech...ach i jak tu się gniewać. Moje nerwy potrafi zepsuć w ciągu dwóch sekund. Psota mała jedna, robi wszystko na złość. Bije nas, gryzie i psoci się wiecznie Kubusiowi. Rozrzuca mu zabawki, zabiera je. Wszystko byle był tylko w centrum uwagi.Kochany urwis bardzo ładnie już mówi, dużo szybciej niż Kubuś. No ale ma bardzo dobrego nauczyciela, którego naśladuje we wszystkim. Szkoda tylko, ze nie w tym spokoju, co go Kubuś w sobie ma. Antek nie ma sprecyzowanych zainteresowań ( Kubulek od samego początku je miał ). W chwili obecnej od jakichś dwóch tygodni wystarczy mu śrubokręt, klucz, młotek i naprawia wszystko w domu. A przepraszam, jest jedna rzecz, którą Antek uwielbia odkąd skończył rok. Dostał na roczek od Mojej Siostry i Szwagra zestaw dla dzieci z Viledy: mop z wiaderkiem, szczotka, szufelka i mała szczoteczka i do dziś dnia jest to najlepsza zabawka i jedyna jaka go zajmuje. Reszta mogłaby nie istnieć. Nadal najlepszą dla niego rzeczą na świecie jest "cycy". Już nie służy tyle do najedzenia się, bo od ładnych paru tygodni ma ogromny apetyt, tylko potrzebny jest wtedy, gdy dziecko jest zmęczone lub go coś boli. Niestety przez te choroby, nie mam sumienia zabrać mu tego i nie zdecydowałam się na odstawienie.
Kubulek miał też pewien incydent w swoim życiu,. Przewrócił się i rozciął sobie czoło. Był z nimi wtedy Damian, bo Antek był chory i siedzieli w domu. Oczywiście skończyło się na szpitalu. Na szczęście wystarczyły plasterki ściągające, obyło się bez szycia.
Jednak jak przystało na braci, pomimo kłótni, szarpania się i płaczu, kochają się najbardziej na świecie. Nie wyobrażają sobie pobudki jeden bez drugiego. Najcudowniejsze są poranki. Który pierwszy się budzi, natychmiast pada pytanie, gdzie jest braciszek. Jak obudzą się już obydwoje, wtedy najpierw muszą się do siebie przytulić, powiedzieć sobie cześć, potem dopiero jest mama. Mam nadzieje, że nigdy o tym nie zapomną i tak już zostanie. Ja przynajmniej będę im to zawsze przypominać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz